
Wojtek napisał kilka ciekawych rzeczy - szczególnie te statystyki są interesujące. Nie do końca się jednak zgadzam z ogólnym przesłaniem tego tekstu, które kojarzy mi się z "obrażaniem się na nasze społeczeństwo". Jasne, że to będzie zawsze uniwersalna wymówka, że klienci są nie wyedukowani, nie wydają na sztukę itp. Jedna sprawa, dlaczego tacy są, a druga jak my się mamy w tym odnaleźć. Może czas przestać biadolić, w jak niewdzięcznym środowisku się nam pracuje, a zacząć się przystosowywać bo chyba łatwiej zmienić się samemu (czyli przystosować), niż wyedukować społeczeństwo średniego europejskiego kraju.
Sztuka się słabo sprzedaje, bo nie ma zaufania, bo ludzie słyszą sprzeczne lub same negatywne sygnały. Wojtek ma rację w kwestii mediów - jak nie ma krwi, sądu, skandalu lub śmierci to mało kogo przyciągnie inny temat.
Zobaczcie, co może przeczytać człowiek, który dopiero zaczyna kolekcjonować, albo dopiero myśli o pierwszym zakupie - rynek sztuki z mediów to obraz patologicznego segmentu, półszarej strefy, której niemal każdy antykwariusz chce orżnąć klienta i sprzedać mu fałszywy obraz.
Z drugiej strony, taki newcomer przeczyta, że dzieła sztuki to wspaniała inwestycja, że trzeba inwestować itp. Moim zdaniem większość ludzi rozumie pojęcie "inwestycja" w sposób zupełnie nie przystający do specyfiki rynku sztuki - bo kojarzy im się z szybkim, giełdowym zarobkiem, dziś kupię, jutro sprzedam. To nieporozumienie komunikacyjne to kolejne źródło zniechęcenia i rozczarowania, bo okazuje się szybko, że szybki zarobek w sztuce to wyjątek, a nie reguła.
Wydaje mi się, że przede wszystkim należałoby popracować nad wizerunkiem środowiska (pisaliśmy już o tym na forum ), ale też nad naszą, wewnetrzną solidarnością. By marchandzi, antykwariusze czy jak tam nas zwą, nie atakowali się wzajemnie, ale wspierali. Oczywiście każdy ma swoje interesy, często sprzeczne, każdy chce zarobić i nie wszyscy musimy się kochać. Powinniśmy jednak mieć pewne uniwersum, pewien etyczny i zdroworozsądkowy kodeks, by nie podcinać gałęzi na której wszyscy siedzimy.
Przyznam, że zawsze po rozmowach w SAP wychodzę pełen pozytywnych nadziei, bo widzę, że ta współpraca, wymiana doświadczeń, poglądów rzeczywiście działa, że mamy podobne problemy i staramy się wspólnie je jakoś rozwiązywać.
Może powinniśmy my , antykwariusze,( marchandzi, galerzyści... etc) częściej ze sobą rozmawiać ( w końcu to forum jest również po to ).